wtorek, 9 lutego 2010

Wspominek ciąg dalszy

Dzisiaj udoskonalałam bloga, nie mając o tym kompletnie zielonego pojęcia ...hehehee. Wciąż nie jest doskonały, ale w końcu mogę powiedzieć wszystkim ,ze go zaczęłam. Tak bardzo chciałabym już zacząć nasze scrapowanie i warsztatowanie, ale muszę jeszcze trochę uzbroić się w cierpliwość.Dlatego najlepiej opowiedzięć do końca historie Galerii , która juz zaczęłam w niedzielę....o tylu osobach muszę wam opowiedzieć.Mam nadzieję gościc je u mnie na moim blogu, muszą wiedzieć jak bardzo przyczyniły się do rozwoju Galerii, ile dobrej energii wysyłały...ilu ludzi cieszy się teraz w domu z ich zrobionych "cudeniek"....ech.....najpierw mój kolaż wspominkowy a potem o nich po kolei i jak się uda to z linkami :)))

W czerwcu 2007 roku usłyszałam w polskim sklepie od Kasi ( jeszcze wtedy w ogóle się nie znałyśmy), jak bardzo podobały się wszystkim moje kartki na Dzień Mamy.Zachęcała mnie do otworzenia własnego biznesu....:))Nawet wtedy przez mysl mi nie przechodziło, ze jak to?? " Ja ? W obcym kraju,bez żadnego tak naprawdę kapitału początkowego, tylko z marzeniami i pasją tworzenia??.....Nieeeeeeeee.....w życiu.....Aga opamiętaj się.....nie,nie....". Po klikuminutowych reprymendach w swojej głowie , w realnym świecie usłyszałam słowa Kaśki. -Tutaj niedaleko, zamknął sie taki mały sklepik. Zadzwoń , na oknie jest nr telefonu, może akurat wynajem nie będzie taki straszny....spróbuj- warto.......
Efekt tego był taki, ze już za kilka dni kupowaliśmy z Przemkiem ( mój mąż , który po swojej pracy cały czas mi pomagał)farby, półki, papiery ścierne i wszystko co potrzeba było aby doprowadzić sklepik do używalności.Na zdjęciu stan początkowy "naszej magicznej krainy" :)))






Pierwsze dwa miesiące sklepik prowadzilismy wspólnie z pierwszą polską księgarnią.Nie mieliśmy jeszcze wtedy towaru , który zajmowałby całe półki. Moje karteczki,aniołki i inne bibeloty, które nie mieściły się na stoliku , kiedy stałam na jarmarkach...tu nagle zniknęły. Wszystko było takie duże, nowe.....Kasia z Polskiego Sklepu przychodziła mi kibicować ( na zdjęciu), a ja zastanawiałam się..."Boże, ile jeszcze muszę wymyśleć, ile zrobić, żeby sklepik nabrał charyzmy :)))Było pusto, zobaczcie sami :))




Zaczęłam zamawiać aniołki i różne inne ciekawostki na polskich stronach internetowych.Zaczęły sie poszukiwania prawdziwych artystów, polskiego rękodzielnictwa, polskiego gustu, który tu na wyspach okazał się strzałem w dziesiątkę. W otoczeniu aniołów nagle dostałam olśnienia, postanowiłam ,ze głównym towarem w sklepiku będą świece. I wtedy się zaczęło....sklepik zaczął puchnąć w szwach, a ja wciąż miałam nowe pomysły, nowe idee i inspiracje........




Jutro ciąg dalszy, teraz odnowię i poszukam w mailach wszystkich moich "artystów z duszą", którzy zaopatrywali mój sklepik w swoje niepowtarzalne przedmioty. Mam nadzieję, że już niebawem będziecie mogli oglądać ich strony......kocham ten magiczny świat "handmade". :)) do zobaczyska!!

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz